Czeski wulkan – czyli spadek po kopalni

Ema nazywana jest czeską Etną. Wewnątrz wzgórza, które ma 315 metrów wysokości, nadal tli się ogień, a temperatura wewnątrz dochodzi do 1,5 tysiąca stopni Celsjusza. Na szczycie widać dymek i czuć, że Ema żyje. Zapach nie jest przyjemny.

Z czym Wam się kojarzy Ostrava? Z imprezową ulicą Stodolni, pełną klubów, nietypowych lokali rozrywkowych, łączących np. usługi barbera z pubem w jednym miejscu? Ze strzelistą ratuszową wieżą i niezwykłą dzielnicą przemysłową Dolne Witkowice z Bolt Tower? Od teraz do tych skojarzeń niech dołączy: czeski wulkan!

I usypali sobie …wulkan

Tak, możecie się podśmiewać z Czechów, że pozazdrościli Włochom i stworzyli sobie swoją Etnę. W czeskim wydaniu jest to jednak Ema! Naszym sąsiadom udała się przypadkiem! Na obrzeżach Ostravy stoi od początku XX wieku, a dymi kilkadziesiąt lat. I jak to w Czechach: niby nie wolno na nią wchodzić, są nawet tablice z ostrzeżeniami, ale prowadzi do niej szlak! A na szczycie są nawet ławki i skrzyneczka z „książką wpisów”.

Tak czy inaczej na Emę się udałam, bo nie mogłam powstrzymać ciekawości. Nie była to trudna droga. Ale emocji było sporo. W południe zastał nas niesamowity widok, ponieważ przejrzystość powietrza była duża. Dzięki temu z wulkanu było widać nie tylko Ostarvę i jej najbliższą okolicę, ale także majestatyczne góry w tle. Najpiękniej jednak było na Emie w czasie zachodu słońca. Słyszałam, że doznania mogą być niezwykłe, gdy czerwone płomienie oświetlą miasto i pasma Beskidu Śląsko-Morawskiego – i nie zawiodłam się. Polecam!

Hałda, która wewnątrz płonie

Ema nie jest jednak prawdziwym wulkanem. To hałda utworzona z odpadów kopalni w Ostravie, która zaczęła działać na początku XX wieku. I od tamtej pory Czesi zaczęli usypywanie Emy. Przez wiele lat z górą nie działo się nic.  Hałda rozpaliła się jednak w latach 60. XX wieku. I tak jest do dziś. Nadal żyje własnym życiem. Na górze jest ciepło nawet zimą, więc właściwie przez cały rok rośnie tam trawa, ponieważ nie zalega tam śnieg. I pojawiają się rośliny, których nie ma niżej.

W głębi góry tli się bowiem 28 milionów metrów sześciennych odpadów z kopalni – tzw. skała płonna. W efekcie hałda jest aktywna termicznie. Miejscowi opowiadają, że czasem widać małe chmury gazu. Tego nie doświadczyłam, ale dymek, który ulatniał się z „zatkanego” kamieniami ujścia zdecydowanie miał siarkowy zapach.

Na pewno nocować tam nie można (wyziewy!), ale krótką wycieczkę – na zachód słońca – polecam!

 

Więcej o atrakcjach Ostrawy:
Zobaczyłam i oniemiałam! Przemysłowa architektura Dolnych Witkowic po prostu mnie uwiodła. Nagromadzenie stalowych konstrukcji w jednym miejscu – z nadbudowanym Bolt Tower – tworzy niezwykłą industrialną przestrzeń.
czytaj: https://nieruchomosci-z-gornej-polki.pl/dolni-vitkovice-z-bolt-tower-creme-de-la-creme-ostravy-must-see/