Nie jestem fanką samej Teneryfy – jest zbyt krzykliwa i komercyjna. Ale są tam takie miejsca, które zapadają w pamięć. Tym razem polecam Waszej uwadze budynek opery w Santa Cruz. Z profilu przypomina … kobrę.
Ta bryła niewątpliwie jest niezwykła! Albo się podoba, albo nie! Dla jednych to betonowy żagiel, który udaje, że faluje nad fragmentem wybrzeża. Dla innych – budynek z kobrą na dachu, tak samo odpychający, co interesujący.
Twórcą Auditorio de Tenerife jest Santiago Calatrava, hiszpański architekt i inżynier, który stworzył wiele charakterystycznych obiektów na całym świecie (np. Miasteczko Sztuki i Nauki w Walencji, BCE Place – kompleks biurowy w Toronto czy też dworzec kolejowy Berlin-Spandau).
O operze w Santa Cruz de Tenerife mówi się, że jest w stylu nowoczesnego ekspresjonizmu. Pięknie położona: właściwie stoi na granicy lądu i wody. Jej białą sylwetkę widać z daleka, bez względu na porę. Warto popatrzeć na nią także nocą, gdy jest oświetlona.
Powstawała w latach 1997–2003. Jest ze stali, betonu i szkła. Dla mnie ciekawsza jest na zewnątrz niż w środku. Bo nie sposób postrzegać bryły tej opery w oderwaniu do miejsca, w jakim stoi i jakie widoki współtworzy z otoczeniem.
To moje ulubione zdjęcia, które pokazują symbiozę architektury z tym, co wokół.
I jeszcze jedno wrażenie: gdy – przy odrobinie szczęścia – traficie na pokaz bębniarzy przed budowlą, poczujecie moc nie tylko architektury budynku, ale – dosłownie – samych murów. Bez nich te kilkadziesiąt bębnów u stóp kobry tak by nie brzmiało! Akustyka jest niesamowita!
Chcecie wiedzieć, jak powstawała Kobra?
Zajrzyjcie też tu: https://youtu.be/nfD1FpS-_mk
I zapraszam do obejrzenia galerii:
(zdjęcia: Grażyna Błaszczak, 2020)