Stawki z hossy, ale już nie sprzedaż

Czy wzrost cen o 13 procent w ciągu roku to dużo czy mało? A spadek liczby zawartych umów o 11 procent rok do roku? No właśnie: jak to oceniacie, z czym się Wam kojarzy określenie „thriller z happy endem”?  

 Mi głównie ze sportem, najczęściej z siatkówką, bo w piłce nożnej brakowało zwykle szczęśliwego zakończenia, więc zostawał tylko thriller. Teraz jednak stwierdzenie „thriller z happy endem” charakteryzuje rynek mieszkaniowy.

Dlaczego? Bo właśnie tymi słowami to, co zdarzyło się w 2018 r. w polskiej mieszkaniówce, określili eksperci REAS | JLL Residential Advisory. Można to powiedzieć jeszcze inaczej: deweloperzy mieszkaniowi sprzedali w minionym roku mniej, ale za to drożej. Choć rok do roku liczba zawartych umów spadła o 11 proc., to ich łączna wartość była zaledwie o 4 proc. niższa.

Zatem skończyło się nie tak źle: 64,8 tys. mieszkań sprzedanych i 65,7 tys. mieszkań wprowadzonych. To wynik, z jakim 2018 rok zamknęli deweloperzy działający w sześciu największych miastach w kraju: w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku i Łodzi. Był to drugi najlepszy rok w historii branży  – podkreślają eksperci REAS | JLL Residential Advisory.

Kto napocił się najmocniej na koniec 2018 roku, aby udało się „dowieźć wynik”? – Największą pracę wykonali deweloperzy realizujący projekty w Warszawie, którzy od października do grudnia wprowadzili do oferty blisko 9 tys. nowych lokali. To o 66 proc. więcej niż przed kwartałem i o 37 proc. więcej niż przed rokiem. Nie pozwoliło im to jednak pobić wyśrubowanego rocznego wyniku z 2017 r. W ujęciu rocznym zwycięzcą pod względem skali wzrostu liczby wprowadzeń został Poznań, gdzie na rynek trafiło 6,4 tys. mieszkań – o 66 proc. więcej niż w 2017 r.  –  policzyli w swoim najnowszym raporcie analitycy eksperci REAS | JLL.

Dlaczego ceny nowych mieszkań mogły tak wzrosnąć, osiągając poziom z lat 2007-2008? – Złożyły się na to przede wszystkim: ograniczona dostępność terenów inwestycyjnych i wzrost ich cen, problemy z zakontraktowaniem wykonawstwa wynikające z ograniczonej podaży siły roboczej i skokowego wzrostu kosztów materiałów budowlanych, ustanie wpływu MdM hamującego wzrost cen w najniższych segmentach rynku i wreszcie zmiana struktury oferty, w której pojawiło się istotnie więcej mieszkań z segmentu o podwyższonym standardzie i apartamentowego – czytamy w raporcie.

Jak znacząco wzrosły ceny nowych mieszkań w 2018 roku? Przeciętnie o 11 proc., choć w Warszawie średnia cena mkw. lokalu w ofercie dewelopera, na koniec grudnia 2018 r., była aż o 13,3 proc. wyższa niż rok wcześniej. Dwucyfrowe wzrosty miały miejsce na rynku pierwotnym także w Krakowie (o 12,6 proc.), Wrocławiu (o 11,9 proc.) i Trójmieście (o 11 proc.).

Co będzie dalej? Nie zabraknie kupujących? Katarzyna Kuniewicz, dyrektor Działu Badań Rynku Mieszkaniowego REAS | JLL Residential Advisory, zwraca uwagę, że mniejszy wybór lokali, przy skokowo rosnących cenach, musiał skutkować ostudzeniem zapału części nabywców. Nie oznacza to jednak, że popytu nie ma czy nie będzie. Ale już wiadomo, że dwie grupy kupujących nie będą tak aktywne jak dotąd: najmniej zamożni (będą mieć kłopoty z uzyskaniem kredytu) oraz kupujący mieszkania inwestycyjnie. Dla nich też zrobiło się za drogo. 

Eksperci przewidują w 2019 roku pogorszenie wyników sprzedażowych firm deweloperskich. O przyczynach kłopotów deweloperów w 2018 roku pisałam w tym miejscu na blogu: https://nieruchomosci-z-gornej-polki.pl/czas-zawirowan-poslizgow-i-nowych-idei/

Ale wracając do określenia  „thriller z happy endem”. Tak, zapewne to „dobre zakończenie” dotyczyło ostatecznie firm deweloperskich. Trudno bowiem myśleć w ten sposób o kupujących mieszkania, którzy nie dość, że zapłacili więcej niż gdyby transakcje robili rok wcześniej, to jeszcze narażeni są na nieterminowe oddawanie bloków i użycie tańszych materiałów. Bo tak, niestety, wygląda dziś rynek.

(Grażyna Błaszczak, Nieruchomości z górnej półki, styczeń 2019 r.)